środa, 2 kwietnia 2014

Kult odpuszczania sobie

  1. To nie jest artykuł o rozstępach.
  2. To nie jest artykuł o estetyce.
  3. Piszę o żerowaniu na cudzej brzydocie i ambicjach.
 Przekonasz się o tym czytając tekst do końca ;)



 Bawi mnie niezwykle zamieszanie jakie wywołało w internecie zdjęcie pewnej kobiety:

Kobieta jak kobieta, jest jaka jest, nie jej wina, że tak wygląda, bo przecież każdy ma jakiś defekt. Tylko czy teraz mamy wszyscy zacząć publikować zdjęcia niedoskonałości swojego ciała? Co niby mielibyśmy przez to osiągnąć?

To, że ktoś ma taką potrzebę ekshibicjonizmu już mnie chyba nawet nie dziwi, bo widziałam nie takie jego objawy w internecie. Chciała sobie zrobić takie zdjęcie – jej sprawa, chciała sobie wrzucić na fejsa – jej problem. Ale nie rozumiem na czym polega fenomen promowania tego zdjęcia na różnych stronach i zachwytu nim. 

Ciekawe, że ludzie, którzy udostępniają to zdjęcie zasłaniają się właśnie defektami tej kobiety żeby pokazać jak bardzo są im miłe naturalne niedoskonałości. Żadna z tych nie pokazuje swoich defektów. Takie żerowanie na odwadze (choć moja Babcia powiedziałaby, że bezwstydzie) tej mamy bliźniaków w celu pokazania własnego poparcia ...no właśnie, poparcia dla czego? To jak dziewczyny, które lubią mieć przy sobie brzydką koleżankę, żeby czuć się ładnymi.

Wiele osób wysuwa argument naturalności tego obrazu. Czekam więc kiedy jako naturalne będą krążyły zdjęcia kurzajek i potówek, bo to takie ludzkie. W sumie pewnie niedaleko nam do tego skoro w sieci biły już rekordy oglądalności nagrania z wyciskania największego pryszcza świata (sic!). 

Wiem i rozumiem, że ludzie nie są idealni, nie ma w tym nic złego. Nie bardzo jednak rozumiem jaki postulat próbują wysuwać kobiety, które koniecznie chcą proponować to zdjęcie, chodzi mi o przyklejanie go na liczne profile. Kiedy patrzymy dookoła widzimy, że ludzie nie są idealni, mamy tego świadomość, ale czy na prawdę uważacie drogie panie, że to w tę stronę należy iść z naśladownictwem?

Byłam wychowana w duchu: patrz na tych którzy osiągają więcej od ciebie i ich próbuj doścignąć, nie stawiaj się na równi z tymi którzy zawsze uważają, że jest wystarczająco dobrze i odpuszczają. Jestem przekonana, że właśnie to podejście dało mi ambicje, które nakręcają mnie do działania i motywację do wytrwania w momentach kryzysu w realizacji zadań.

Dla mnie kult piękna kobiety, to docenianie wysiłku jaki wkłada ona w to by wyglądać wspaniale i pociągająco. Oczywiście, że są kobiety, którym przychodzi to łatwiej, innym trudniej i im więcej ktoś musi walczyć o swój wygląd tym większy podziw mam dla takiej osoby. Nie rozumiem dlaczego mamy promować mamy, które odpuściły, skoro są wspaniałe kobiety, które pomimo bycia mamą (zazwyczaj mamą pracującą) mogą wyglądać tak cudownie, jak na przykład Maria King:


Wspomniałam akurat ją, bo jest znanym przykładem publicznym, ale sama znam wiele kobiet, które są matkami (czasami trójki, czwórki dzieci) i wyglądają równie cudnie jak Maria, co jest najlepszym przykładem tego, że się da. Nie wszystkim kobietom ich starania przynoszą tak spektakularny efekt, ale są bohaterkami, bo próbują i się nie poddają i to jest właśnie godne podziwu!

Nie twierdzę, że mamy robić nagonkę na zaniedbane kobiety, każdy ma prawo być jaki chce. Ale też mam świadomość, że każdy wybiera czy w momencie dla siebie wybierze odpoczynek przed telewizorem czy weźmie się za siebie, czy zje torcik czekoladowy, czy sobie odmówi. Osobiście bardzo cenię ludzi ze zdrową ambicją. Myślę, że coraz więcej kobiet idzie tym tokiem rozumowania, bo właśnie tu doszukuję się fenomenu popularności np. ćwiczeń z Ewą Chodakowską.

Chcę tu wyraźnie zaznaczyć, że ZUPEŁNIE czym innym jest brak wstydu przed odsłonięciem swojego ciała na przykład na basenie i brak kompleksów, a czym innym jest dumne chwalenie się brzydotą swojego ciała przed całym wirtualnym światem. Oczywiście może to być pewien trend kulturowy, każdy może zachwycać się przecież czym innym, z resztą znany wszystkim Charles Baudelaire jest tego najlepszym dowodem.

Po prostu we wszystkim trzeba mieć umiar. Każdy ma prawo uważać jak chce, ale dla mnie zdrowym kierunkiem jest ubieranie się tak by strój ukrywał niedoskonałości ciała, zamiast je podkreślać, a już w ogóle nie rozumiem potrzeby pokazywania jak natura może być brzydka. Czy to ma jakiś cel, bo naprawdę nie wiem co próbuje się przez to osiągnąć?

Już widzę te zarzuty, że moim zdaniem tylko piękni mają prawo funkcjonować, czy wychodzić z domu. Podkreślam jeszcze raz, że czym innym jest brak kompleksów (pani miała ekshibicjonistyczną potrzebę pokazać jak jej ciało zbrzydło po urodzeniu dzieci i miała do tego moim zdaniem pełne prawo) ale czym innym jest promowanie tego jako coś fajnego – to już idzie w niezdrowym kierunku. Porównałabym to z sytuacją w której ktoś został okaleczony w wyniku wypadku, a inni zaczynają promować takie okaleczenia jako coś super i się nim zachwycać. Czy kolejnym krokiem będzie namawianie ludzi żeby sobie tak robili?

Pragnienie piękna i doskonałości jest częścią ludzkiej natury, co objawia się w sztuce od wieków. Każda kultura i epoka miała swój kanon piękna. Zdaniem lekarzy obecny trend sylwetki fit, ani wychudzonej modelki, ani rubensowskiej pulchności jest najzdrowszy, więc do wszystkiego podchodźmy z umiarem i rozsądkiem.

Niech rock i sport będą z Wami! \m/

Źródła:
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=10152321051244185&set=a.111503244184.87986.783164184&type=1
http://foch.pl/foch/1,132040,14804962,Stanowcza_Maria_Kang__wez_sie_za_siebie_i_przestan.html