poniedziałek, 30 czerwca 2014

Sukces walki z biurokracją

W ciekawy sposób objawiły mi się ułatwienia spowodowane zwalczaniem biurokracji w Polsce. Bo przecież każda kolejna frakcja obejmująca władzę to obiecuje...

Po lewej stronie zdjęcia poniżej widzicie dokumenty, jakie musiałam dostarczyć do MOPSu dwa lata temu żeby dostać becikowe z okazji urodzenia dziecka. W międzyczasie rachu ciachu - rządziciele ograniczają biurokrację i kabum: tym razem musiałam zanieść wszystkie dokumenty, które widzicie po lewej ...i po prawej stronie.


Tylko wysokość świadczenia się nie zmieniła, to wciąż 1000 zł, jeśli udowodnisz, że ci się należy i urzędnicy przyznają ci rację wraz z "jednorazową zapomogą z tytułu urodzenia się dziecka".

Panie Premierze, skoro tak w Państwa wykonaniu wygląda walka z biurokracją, przestają mnie dziwić Państwa "sukcesy" w obniżaniu podatków, ułatwianiu dostępu do publicznej służby zdrowia i walce z bezrobociem. 


Jedyny komentarz jaki przychodzi mi do głowy, kiedy słyszę wasze deklaracje to:


P.S. Tym razem Panie w MOPSie były miłe, trafiłam na młode urzędniczki, jeszcze nie zblazowane i niezepsute. Poprzednim razem były to panie z dużo większym doświadczeniem zawodowym, którym władza nad "pieniędzmi publicznymi" poprzewracała pod ondulacją. (O czym pisałam w pierwszym poście na tym blogu ;)


Niech ROCK i cierpliwość do tego kraju będą z Wami! \m/

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Tak bardzo wolałabym być tatą...

Wiem, że są kobiety, które zachwycają się byciem w ciąży, siedzeniem z dzieckiem w domu i innymi "atrakcjami" bycia mamą... No więc ja do nich nie należałam zanim zostałam mamą, teraz tym bardziej nie należę. Gdyby tylko istniała taka możliwość wolałabym się ograniczyć do funkcji, które pełni w rodzinie ojciec.

Bo w zdrowej rodzinie dziecko tak samo kocha tatę jak i mamę, ale tata nie musi:
być w ciąży, 
w związku z tym co miesiąc robić badań,
co miesiąc doświadczać "przyjemności" pójścia do lekarza, 
znosić mdłości,
odmawiać sobie wszystkiego co niezdrowe, niewskazane i niewłaściwe,
rezygnować z ulubionych zajęć sportowych,
być kopanym i torturowanych odśrodkowo,
mieć rozdzieranego krocza tudzież rozcinanego brzucha żeby owe potomstwo wydobyć.
(Dla jasności: większość co bardziej "smakowitych" atrakcji związanych z byciem dwupakiem pominęłam, bo sama nie chcę o nich pamiętać).

Co więcej, kiedy biedna świeżo upieczona mama dochodzi do siebie ciesząc się, że w ogóle jeszcze żyje po tym wszystkim co przeszła i jakimś cudem dzieciorkowi również udało się z tego wyjść, tacie wypada uczcić ich fakt i wypić ich zdrowie - no biedni ci tatusiowie... 

A kiedy upragniony osobnik pojawi się już na świecie, tatuś nie musi:
rezygnować z pracy,
ani walczyć ze zmianami jakie nastąpiły w jego ciele podczas ciąży, 
ani zwalczać burzy hormonów,
ani rezygnować z jeszcze większej ilości produktów w swojej diecie z okazji bycia dystrybutorem pokarmu,
ani znosić innych bolesnych atrakcji bycia jednocześnie producentem i dystrybutorem mleka.

Generalnie w życiu faceta dziecko potrafi zmienić tak mało, że szef mojego partnera zorientował się, że jest on ojcem kiedy dziecko miało już ponad rok. ;] A trzeba tu zaznaczyć, że mój partner jest ojcem bardzo zaangażowanym w życie rodziny. Można by zarzucić szefowi, że jet mało spostrzegawczy, ale nawet najmniej spostrzegawczy zwierzchnik zauważyłby ponad roczną nieobecność pracownicy w pracy, a facet...

Nie przedłużając i nie zanudzając: cieszcie się panowie, że możecie być ojcami, na Waszym miejscu świętowałabym dzisiaj zarówno fakt posiadania dzieci, jak i fakt, że możecie je posiadać jako ojcowie, nie jako matki. Amen.

Acha, jednak jeszcze nie koniec. Na deser niesprawiedliwy, złośliwy żarcik:


Niech ROCK, cierpliwość (żebyście mogli z nami wytrzymać) i siła (żebyście mogli nas należycie doceniać) będą z Wami!